2017
Styczeń 2017 – montaż regulowanych wahaczy na przód i tył, które pozwolą ustawić kąty pochylenia kół. Zamierzam trochę powalczyć z podsterownością po uwagach instruktora na torze w Poznaniu, że samochód mam zbyt podsterowny.
Zakres regulacji wygląda tak:
Wymiana seryjnego stabilizatora z tyłu na grubszy (seria miała 14mm, nowy – firmy M2 ma 19mm), niestety ma on inny kształt i trzeba będzie przerobić wydech.
Luty, marzec 2017 – nic się nie dzieje
Kwiecień 2017 – w końcu podniesiony wydech przy tylnym stabilizatorze, przy okazji jest teraz cały zaspawany i tworzy jeden kawałek, bo okazało się, że na wszystkich łączeniach wykruszyła się po latach pasta i były one nieszczelne. Będzie co prawda problem z ewentualnym jego demontażem, ale mam nadzieję, że nie będzie zbyt często takiej potrzeby.
Zrobiona też geometria, z przodu jest jeszcze możliwość zwiększenia pochylenia kół o jeden stopień, okazało się też, że te wahacze mają zwiększony kąt wyprzedzenia sworznia zwrotnicy w stosunku do seryjnych (to dobre na tor i nie da się tego w hondzie osobno wyregulować). Przednie koła ustawiliśmy lekko rozbieżnie. Z wyczytanej i zasłyszanej teorii przy takim ustawieniu samochód może być nieco nerwowy na nierównościach co może być męczące przy jakiejś dłuższej trasie, ale ma lepiej reagować na ruchy kierownicą.
Tył chciałem na próbę dać rozbieżnie, żeby nieco chętniej odjeżdżał na zewnątrz, niestety nie da się lewego koła ustawić rozbieżnie bo skończyła się „fasolka” w mocowaniu wahacza. Ustawiliśmy ile się dało, oprócz tego pochylenie kół stosunkowo bezpieczne na 1,5 stopnia. Możliwość regulacji tego parametru na nowych wahaczach jest jeszcze spora, ale zobaczymy jak się teraz będzie zachowywać samochód.
Co ciekawe mimo wszystkich ustawień świecących na czerwono samochód na wprost jedzie bez problemów, można śmiało puścić kierownicę i nigdzie nie ściąga. O skręcaniu coś będę mógł napisać po pierwszej wizycie na torze.
Oprócz tego ze starych pasów bezpieczeństwa zrobiłem tzw haltpasy, to ustrojstwo ma za zadanie ograniczać możliwość ruchu w dół koła po wewnętrznej zakrętu dociążając tym samym cały tył i koło zewnętrzne. W sumie stabilizator ma podobne zadanie, więc to można uznać za dodatkowe wspomaganie pracy stabilizatora. Patent o którym wyczytałem w starych książkach o przygotowaniu samochodu do sportu. Czasami widać np w samochodach WTCC jak tylne wewnętrzne koło się unosi w powietrzu w ciasnym zakręcie, więc chyba ma to jakiś sens, sam jestem ciekawy jak to zadziała. W razie czego można to zdemontować w kilka minut bo uszy od pasa są zamontowane za pomocą śrub mocujących górny wahacz
i dolne mocowanie amortyzatora.
Pasy za radą z książki ustawiłem tak, aby była możliwość opuszczenia się koła o około 3-4cm.
Tu koło w odległościach od rantu błotnika bez pasów (zakres ruchu około 7cm)
a tutaj z pasami (zakres ruchu ok 3,5cm)
i teraz przy podnoszeniu przodu na lewarku podnosi się również tył
Maj 2017 – W ramach walki z marnym rozłożeniem masy przeniosłem akumulator na tył, wykręciłem oryginalną podstawę akumulatora, nieco ją przerobiłem i przykręciłem w bagażniku wraz z pojemnikiem na akumulator, który sprzedawany jest jako pojemnik na aku do łodzi. Do tego dołożyłem solidniejsze pręty mocujące sam akumulator i mocowany jest on teraz nie tylko do oryginalnej podstawy ale również – poprzez te pręty – bezpośrednio do podłogi bagażnika. Masa jest przykręcona do nadwozia poprzez śrubę od tylnej kolumny zawieszenia, a plus leci przez przewód o przekroju 25mm2 w dodatkowym peszlu, podłączony do oryginalnej instalacji po drodze przechodząc przez hebel w desce. Który zresztą też jest nowy i solidniejszy niż poprzedni. Przy okazji pod nogi pasażera trafiła dodatkowa gaśnica 2kg.
Rozważałem także wymianę przekładni kierowniczej na wersję bez wspomagania z modeli z mniejszymi silnikami, ale okazało się, że ma ona inne przełożenie i trzeba dużo bardziej kręcić kierownicą, aby uzyskać ten sam skręt kół. Jednocześnie wyczytałem, że ludzie sobie chwalą przeróbkę polegającą na odłączeniu przewodów pompy od przekładni i połączenie ich ze sobą, żeby był swobodny przepływ pozostałości płynu w samej przekładni. Ma to dawać dużo lepsze wyczucie przednich kół, jednocześnie nie zmieniając przełożenia przekładni oraz kierownica ma chodzić nieco lżej niż przy zaślepieniu króćców przy przekładni. Oczywiście nie mogło to pójść za łatwo i jeden przewód się ukręcił, więc musiałem dorobić inny króciec, żeby można było je ze sobą połączyć.
Dodatkowym efektem „ubocznym” jest kolejne zdjęcie kilku kilogramów z przodu samochodu poprzez demontaż pompy i zbędnych przewodów wspomagania, a także teoretyczne odciążenie silnika, bo jakiś tam opór jednak pompa stawiała podczas pracy. Poniżej zdjęcie komory silnika bez wspomagania i akumulatora.