Motopark Kraków

Opis dotyczy mojej wizyty na torze w lipcu 2017 przy okazji szkolenia bezpiecznej jazdy

Co to za tor?

Tor wyścigowy to zdecydowanie za duże słowo, bo to jest typowy ośrodek szkoleniowy, jeździ się tam głównie na 1 i 2 biegu, z prędkościami zbliżonymi do miejskich. Szerokość toru wg danych znalezionych w internecie waha się od 6 do 10m i raczej nie ma prostych i wyprzedzania za bardzo sobie tam nie wyobrażam, długość zależy od ułożenia i konfiguracji trasy i wynosi 800-1200m.

krakow1

zdjęcie pochodzi ze strony www.motoparkkrakow.pl

Z Opola dojazd jest bardzo prosty, odległość to nieco ponad 200km, z tego większą część trasy pokonujemy autostradą A4. Niestety odcinek A4 za Katowicami jest absurdalny jeśli chodzi o opłaty, bo dwukrotnie są bramki i na każdej z nich zostawiamy 10zł, dodając do tego odcinek od Opola i mnożąc razy drogę powrotną wychodzi nam około 50zł za sam przejazd autostradą! Oczywiście na tym odcinku praktycznie zawsze jest jakiś remont i ruch jest utrudniony/spowolniony, więc trzeba sobie to doliczyć do planowanego czasu dojazdu. Na sam obiekt wjeżdżamy przez bramę w starym ogrodzeniu, a następnie jedziemy po pustym placu, który daje odczuć iż miejsce to jest (lub do niedawna było) placem budowy. Jeśli się nie mylę to obiekt cały czas jest rozwijany i jakieś prace na zapleczu obiektu są ciągle prowadzone – takie przynajmniej odniosłem wrażenie.

wjazdkrak1

Potem wjeżdżamy przez bramę utworzoną z barierek i mamy parking, częściowo jest on zadaszony, więc można było się schować przed słońcem (a potem przed deszczem).

krakow3

Przygotowanie samochodu

Tor nie jest wyjątkowo obciążający dla samochodu, sprawne seryjne hamulce raczej nie powinny się ugotować, opony też trudno wykończyć przy prędkościach jakie się tam rozwija. Niestety zaraz za asfaltem jest coś na kształt tarek, choć jest to raczej wybetonowane i pomalowane pobocze, zaraz za nimi jest coś na kształt trawy, ale w wielu miejscach się nie przyjęła i jest coś w rodzaju mieszanki ziemi z piachem. Zaraz potem są bandy utworzone z rzędów opon. Teoretycznie dużej krzywdy nie powinny zrobić przy rozwijanych tam prędkościach, ale nie zachęca to do szukania limitów. Na pewno przyda się też sprawny wentylator chłodnicy, bo przepływ powietrza przez chłodnicę jest dość ograniczony przez niskie prędkości.

Rejestracja

Ja akurat korzystałem z tego obiektu przy okazji szkolenia bezpiecznej jazdy i rejestracja odbyła się przez internet, na tzw. jazdy dowolne można się także w ten sposób zapisać, z kalendarza na oficjalnej stronie motoparku wybrać interesujący nas termin i jeśli są wolne miejsca można przystąpić do procesu rejestracji, opłacić wpisowe i czekać na mail z potwierdzeniem i wskazówkami dojazdu.

Organizacja szkolenia bezpiecznej jazdy I stopnia

Szkolenie zaczynało się o godzinie 10, przed szkoleniem oczywiście trzeba zapoznać się z regulaminem i potwierdzić to podpisem, na początku idziemy do klimatyzowanej sali wykładowej w budynku, który jest nowy i pachnący.

krakow2

zdjęcie pochodzi ze strony www.motoparkkrakow.pl

Wykład trwa nieco ponad godzinę, tematyka raczej oczywista dla osób, które już trochę jeżdżą – typu jak ustawić fotel, jak trzymać kierownicę (inna sprawa czy to stosujemy podczas codziennej jazdy), jak hamować itp. Osobiście też coś tam nowego się dowiedziałem o działaniu systemów bezpieczeństwa w nowszych samochodach (sam i tak ich nie posiadam, ale wiedzę zawsze warto poszerzyć). Trzeba jednak powiedzieć, że wykład prowadzony jest ciekawie, ze współudziałem uczestników, nie jest to takie typowe męczenie buły przez prowadzącego. Potem każdy wsiada w swój samochód i ćwiczy wcześniej omówione elementy, czyli ustawiamy fotel jak należy, poruszamy się po slalomie, skrętem z przekładaniem rąk, bez przekładania rąk, jeździmy także po nitce toru.

slalom

 

Każdy wcześniej dostaje radio przez które otrzymujemy na bieżąco wskazówki od instruktora, który obserwuje nas z zewnątrz. Do dyspozycji jest także pozostałych dwóch instruktorów, którzy wsiadają do każdego samochodu po kolei i tłumaczą co i jak każdemu z osobna. Po około dwóch godzinach takiego treningu jazdy slalomem w różnych formach i postaciach, na różnych częściach toru przychodzi czas na obiad (czy tam lunch), składający się głównie z zieleniny i kawałka kury (więc jak ktoś lubi pojeść to polecam zaopatrzenie się wcześniej we własne zapasy), do dyspozycji są także napoje „wspomagające”, soki i woda. Następnie wracamy do samochodów na dalszą część szkolenia.

I tu się zaczyna ta znacznie ciekawsza część tego dnia, bo zaczynamy korzystać z płyty poślizgowej. Jak śliska jest ta płyta przekonałem się już przy jednym z pierwszych manewrów – hamowaniu na sygnał instruktora.

na szczęście bywały lepsze próby

 

Świetnie tu odczujemy jak zwiększenie prędkości o marne 10km/h potrafi zrujnować nasze starania. Poniżej dwa nagrania – widać, że różnica prędkości jest niewielka, a jednak druga próba przejechania slalomu się nie powiodła.

 


Przechodzimy do bardziej wymagającego manewrowania na śliskiej nawierzchni – omijania kurtyn wodnych podczas hamowania. Kurtyny pojawiają się w różnych konfiguracjach.


Potrenujemy także manewry na nawierzchni o zmiennej przyczepności gdy skręt zaczynamy na suchym asfalcie, wpadamy na płytę poślizgową i odbijamy tam w drugą stronę, a po tym wszystkim, musimy jeszcze zmieścić się w bramce z ustawionych słupków na wyjeździe z płyty.

 

Na koniec krótka próba jazdy w alkogoglach, powrót do sali wykładowej i rozdanie upominków i certyfikatów potwierdzających ukończenie szkolenia.

Program wydaje się może dość prosty dla kogoś kto już trochę jeździ, ale osobiście uważam, że warto było wrócić do podstaw i zobaczyć, ile się samemu wyrobiło złych nawyków przez ten okres, poza tym trzeba pamiętać, że jest to podstawowy stopień szkolenia, który trzeba przejść, aby spróbować tego bardziej zaawansowanego – na innych płytach poślizgowych (o tym napiszę mam nadzieję w niedalekiej przyszłości). Osobiście do tego podstawowego programu dołożyłbym jakieś ćwiczenia, które miały by na celu wymuszenie poślizgu nadsterownego i naukę wyprowadzania z niego samochodu. Niestety obiekt w Krakowie nie dysponuje tzw szarpakami (te spotkałem jak dotąd jedynie w Jastrzębiu). Faktem jest, że nawet przy tych podstawowych manewrach były auta, które łapały nadsterowność, ja akurat na to szkolenie wybrałem się Audi A4 z ciężkim silnikiem V6 na przedniej osi, więc wprowadzenie go w poślizg nadsterowny bez ręcznego wymagało sporo pracy, za to do bólu poćwiczyłem radzenie sobie z podsterownością bez systemu ESP.

Ile to kosztuje?

Koszt udziału to 499zł, w cenie zawarte jest szkolenie, które trwa łącznie około 6 godzin (w tym jak wspominałem ponad godzina wykładu), napoje, skromny posiłek, upominki i certyfikat. Pasażerów nie miałem, ale widziałem, że osoby towarzyszące innych uczestników szkolenia mogły sobie posiedzieć w przygotowanym do tego miejscu obok toru i obserwować naszą nieudolną walkę z własnymi samochodami. Czy warto wyłożyć taką kwotę? Moim zdaniem tak, ćwiczeń praktycznych jest naprawdę sporo, do dyspozycji jest praktycznie zawsze jeden z instruktorów, który siądzie na fotelu pasażera i wytłumaczy co robimy źle, nie ma nadmiaru uczestników w grupie, nie ma bezsensownych przestojów w kolejce, praktycznie cały czas coś się dzieje i te 6h mija w mgnieniu oka.
Natomiast nie chciałbym brać udziału na tym obiekcie w tzw. wolnych jazdach, czyli potocznie mówiąc z angielska „trackday’u”, który wg informacji na stronie kosztuje 169zł za godzinę jazdy. Tor jest za ciasny, za wolny i na głównej nitce ma zbyt mało miejsca na poboczach, żeby komfortowo „wyszaleć” się poza drogami publicznymi, szukać limitów własnych i samochodu, a przy okazji czerpać z tego przyjemność i satysfakcję, bo chyba właśnie o to chodzi w takich imprezach.

Obiekt w moim odczuciu doskonale nadaje się do szkoleń, rozwijane na nim prędkości są i tak wystarczające aby nie poradzić sobie z wyzwaniami stawianymi przez instruktorów na płycie poślizgowej.  Natomiast osobiście nie miałbym radochy z urywania sekund na okrążeniach przy używaniu pierwszego i drugiego biegu potrzebnych do jazdy w Motoparku, po wcześniejszym doświadczeniu dohamowań z ok 200km/h przed pierwszym zakrętem w Poznaniu czy „spadaniu” z górki w dużo mniejszym od Poznania Jastrzębiu.