Tor Poznan Trackday
Pierwszy raz w dzień pracujący, a nie w weekend
Osobisty najlepszy czas tego dnia – 1:59,264
Miejsce w klasie – 18/26
Miejsce w klasyfikacji ogólnej – 46/60
No cóż, miejsca w klasyfikacji dość słabe, ale muszę przyznać, że poziom na tej imprezie rośnie z roku na rok, a mój czas praktycznie się nie zmienia, pomimo kolejnych modyfikacji samochodu. Praktycznie cały dzień walczyłem z oponami, były to bieżnikowane opony ze sportową mieszanką jednego z krajowych producentów, świetnie przyspieszały i hamowały, ale nie chciały skręcać.
Czasy jakie na nich osiągałem to max 2:03 gdzie moim celem było pobicie własnego rekordu sprzed lat wynoszącego 1:59, który zrobiłem na oponach drogowych. Skorzystałem nawet z pomocy instruktora, pokazał gdzie robię błędy, stwiedził, że samochód ma wyraźny problem z podsterownością i nie za bardzo chce skręcać, ale mimo wszystko nie udawało mi się zejść poniżej 2:03.
Potem założyłem te same opony drogowe, tylko że obecnie już 5-letnie, dość mocno zużyte i już na pierwszym okrążeniu zszedłem do 2:01, a dzień skończyłem z czasem 1:59,264. Znowu zabrakło mi jeszcze jednej, może dwóch sesji żeby się udało pobić ten rekord wynoszący dokładnie 1:59,179.
Różnica między oponami była odczuwalna, opony drogowe zdecydowanie lepiej skręcały, ale też zdecydowanie gorzej przyspieszały, zdarzało się, że zrywało przyczepność na 3 biegu pomimo suchej nawierzchni i szpery. Bieżnikowane opony ładnie przyspieszały nawet na 2 biegu, ale jak widać ważniejsze dla czasu okrążenia są zakręty niż dobre przyspieszenie.
Pogoda do bicia rekordów była idealna, nie za gorąco bo około 20 stopni, sucho, świeciło słońce. Samochód też tym razem spisał się idealnie, żadnych usterek. To ważne po dwie poprzednie imprezy pod rząd borykałem się z małymi problemami natury technicznej i obawiałem się czy znowu coś mnie nie zaskoczy.
Tym razem zapisałem się do najsłabszej grupy, bo po zeszłorocznej wizycie widzę, że w średniej już nie mam czego szukać, jest dużo mocnych samochodów i doświadczonych kierowców i w zasadzie cały czas trzeba patrzeć w lusterko, żeby nie blokować kogoś szybszego. W tej grupie dla odmiany zdarzało się na odwrót, tzn. ktoś miał na tyle mocny samochód, że nie dało się go wyprzedzić na prostej, a w zakręcie wyprzedzać nie wolno więc liczyłem na to, że kierowca w końcu mnie przepuści.
Jak wspomniałem na początku, był to pierwszy mój trackday, który odbywał się nie w weekend tylko w dzień pracujący, jechałem tam z nadzieją, że dzięki temu będzie mniejszy tłok na torze i miałem rację, lista startowa w mojej grupie nie była zapełniona, nie przeplatały się też samochody z grupy VIP gdzie można wykupić sobie kilka okrążeń za kierownicą ferrari czy innego porsche, dzięki temu można było sobie tak wygospodarować przestrzeń, żeby zrobić to jedno czyste, pomiarowe okrążenie w każdej sesji. Niestety rekord pozostał bez zmian, choć bardzo się do niego zbliżyłem, w końcu to tylko 0,085s na torze o długości ponad 4km. Trudno, może następnym razem się uda